Wakacje minęły, nawet nie wiem kiedy.. No cóż jest ciężko teraz, ale daję radę. Szczerze mogę powiedzieć, że te wakacje były zajebiste. Po pierwsze oczywiście wakacje zaczęły mi się od sierpnia, w lipcu tylko byłam nad morzem, już opowiadałam o tym. No więc tak w sierpniu dużo się działo, na początku to jeździłam sobie nad zalew, bardzo mi się tam spodobało, a nawet nie wiedziałam, że jest coś tak fajnego tak blisko. Najpiękniejszy dzień jaki mnie w pierwszej kolejności spotkał to 14.08.2013 - "Trasa White time Jasia i Łukasza Wawrzyniaka". Jak się dowiedziałam o tym dniu, czyli że ich trasa zahaczy też o Wrocław, zaczęłam płakać ze szczęścia, myśląc o tym że wreszcie będę miała szanse się z Jasiem zobaczyć i dostać autograf. Bo do Wawrzyniaka mnie nie ciągnie. Gdy zobaczyłam Jasia szybko wraz z tłumem zrobiliśmy na niego napad, ja szczęściara byłam pierwsza, byłam przy nim. Przytuliłam go, boże nie wierze. Wszyscy śpiewaliśmy Jasiowi "sto lat", bo akurat miał wtedy urodziny. Jeszcze przyjaciel Jasia czyli Negatyw tam był, ponieważ Damian tam mieszka. Mam tylko z nim zdjęcie, bo z Jasiem mi się nie udało. Aloha przez cały Wrocław haha, ja mistrz. W aucie śpiewanie biegnijmy, love. Następny najpiękniejszy dzień to 22.08.2013. Ten dzień to na prawdę nie do uwierzenia. Byłam wtedy na koncercie Dawida Kwiatkowskiego. Już miałam nie jechać, ale w ostatnie chwili pojechałam. Boże było przecudownie. Płakałam ze szczęścia. Przytuliłam dwa razy Kwiata, mam także z nim zdjęcie oraz mam jego autograf. Pisałam o tym dniu więc nie będę się powtarzać. Następne można powiedzieć dwa dni naj-najpiękniejszych dni i chwil w moim życiu. Czyli 29.08. i 30.08.2013. Przyjechał do mnie mój kochany miś. Pierwsze nasze spotkanie na żywo. Wszystko co się wydarzyło jest nie do opisania. Piękne emocje, chwile i wrażenia. Gdy już odjechał wszystko we mnie zamarło, jeszcze była nie przyjemna sytuacje, a nawet dwie o których nie będę pisać. Potrzebowałam pomocy, prosiłam wszystkich, nie mogłam się pozbierać. Czułam w środku siebie, że nie jestem sobą. To było okropne uczucie, jakbym umarłam. Z kimkolwiek gadałam to płakałam. Miałam wrażenie, że się nie pozbieram. Rodzice nawet rozmawiali między sobą o tym, że jestem przygnębiona. Najbardziej odczuwałam brak Szymona. Ale na szczęście dałam radę, można powiedzieć, że szkoła mnie naprawiła. Pierwszy tydzień szkoły już za mną, już nam zrobili kartkówkę, no po co? pierwszy tydzień szkoły, hello. Sprawdziany w tym tygodniu mnie czekają, haha ale niestety nie napiszę ich w tym tygodniu, bo gdyż ponieważ byłam dzisiaj u lekarza i jestem chora. No więc tydzień wolnego. Ledwo co się szkoła zaczęła, a prawie wszyscy chorzy, przypadek ? - nie sondze. A więc codziennie przez tydzień będę dodawać zdjęcie i krótkie notatki. Planuje sesje domową, jakoś mnie ostatnio nachodzą dziwne pomysły, ale to dobrze, przynajmniej nie będę się nudzić :) idę ogarniać zdjęcia i pod wieczór jakieś dodam :) PIS YOŁ !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz